Przekąska z World Vegan na Moście Karola |
Niedawno mieliśmy przyjemność spędzić w Pradze kilka dni. Rozpieszczała nas nie tylko piękna słoneczna pogoda (Maugo wybrała się w zimowej grubej kurtce, którą potem musiała nosić, bo wystarczyła sama cienka bluza czy koszula - było aż tak ciepło!), ale również obfita ilość wegańskich knajp czy sklepów.
Przed wyjazdem oczywiście zwiedziliśmy "internety" w poszukiwaniu informacji na ten temat - bardzo pomocna okazała się mapka, którą znajdziecie tutaj. Są tam zamieszczone wegetariańskie restauracje, ale również wegańskie. Nie udało nam się odwiedzić wszystkich, lecz tylko małą ich część. Reszta zostaje do przetestowania na następny raz :)
Warto jeszcze dodać, że poza typowo wegańskimi sklepami jak np. World Vegan (pieczywo, kosmetyki, pasztety roślinne - mnogość artykułów!:), wiele produktów wegańskich jest dostępnych w zwykłych sklepach. W Lidlu możemy dostać różne rodzaje tofu (np. z chilli) oraz pasty roślinne (rostlinna pomazanka :). W sklepach BILLA spokojnie znajdziecie działy z produktami roślinnymi - tofu, pastami roślinnymi, parówkami sojowymi itp. W drogeriach DM, gdzie poza produktami marki Balea czy Alverde (nietestowane na zwierzętach), znajdziemy również pasztety z tofu o różnych smakach (my jedliśmy dyniowy) - te same pasztety można dostać we wspomnianym wcześniej World Vegan.
Roślinna pasta i tofu z Lidla |
To tyle jeśli chodzi o sklepy, jest ich więcej z tego co czytaliśmy, ale niestety ograniczony czas nie pozwolił nam na zapoznanie się z nimi. W porównaniu do Polski produkty wegańskie są dużo bardziej dostępne w zwykłych sklepach i jest dużo większy wybór. Jeśli będziecie w Pradze, koniecznie wypróbujcie :)
Teraz małe przedstawienie knajpek, w których byliśmy.
Pierwszy lokal, jaki odwiedziliśmy to MAITREA - wegetariańska knajpa, ale z wegańskimi opcjami. Fajne jest to, że w karcie wszystkie dania są dokładnie oznaczone które wegańskie, które nie, podane są również wszelkie alergeny występujące w danym daniu). Z dość bogatego menu wybraliśmy danie dnia, czyli "flaki" z boczniaków oraz zapiekanka z makaronem, tempehem, tofu i brokułami (koszt 115 CZK).
Maugo: zupa była smaczna i dobrze doprawiona, zaś drugie danie nie powalało. Było nawet smaczne, ale makaron gdzieniegdzie był twardy, a całe dania trochę suche. Ogólnie bez szału.
Paszko: Mi zupa bardzo smakowało, grzybne flaczki, duża ilość kuminu robiły robotę. Drugie danie przypominało nieco łazanki z bigosem i smakowo było naprawdę w porządku, plus za dobry smak słonego sera, minus za przypiekany i suchy makaron, ale zdaję sobie sprawę, że to danie dnia i wszystko leży w dużym garze :) Jednak za taką ceną oferta warta pokuszenia się.
Zamówiliśmy również zielone curry z wegańskimi "krewetkami" z mleczkiem kokosowym i warzywami, podawane z limonką i ryżem (koszt 180 CZK). "Krewetki" wegańskie wyglądem i fakturą przypominały te prawdziwe.
Maugo: wegańskie "krewetki" wyglądem wywarły na mnie takie wrażenie, że aż zrezygnowałam z ich konsumpcji, bo zbyt przypominały te prawdziwe. Zjadłam za to curry z ryżem, które okazało się pieruńsko ostre, ale mimo wszystko smaczne.
Paszko: Wyglądam przypominały krewetki, smakowo z tego co ja jeszcze pamiętam już trochę mniej. Faktycznie zielone curry było piekielnie ostre i takie chyba miało być do łagodnych bezsmakowych krewetkowych form, ale za taką ceną mogliśmy znaleźć i kupić coś lepszego. Maugo nie dodała, że wszystko zapijaliśmy piwem z promilem cannabis, innego knajpa nie oferowała :)
LOVING HUT
Praga, ul. Na Poříčí 25
Później zawitaliśmy do sieciówki, jaką jest Loving Hut. Ich lokali w Pradze jest kilka, adresy znajdziecie na podanej wcześniej mapce.
Jedliśmy tam dwa razy, jednak za drugim razem byliśmy w takim pośpiechu, że nie zrobiliśmy fotek.
Loving Hut ma formę otwartego bufetu, z którego wybieramy interesujące nas potrawy. Cena za 100 g wynosi 24 CZK. Od godziny 18 do 20 jest taniej o 20%. Za pierwszym razem próbowaliśmy prawie wszystkiego w małych porcjach - springrollsy, wegański gulasz, pakorę, sos z tofu, warzywa, makaron itp. Na talerzu jest totalny misz-masz. Nabraliśmy tego na tyle dużo, że nie daliśmy rady wszystkiego zjeść.
Maugo: Wybór jedzenia jest bardzo duży, wyglądem również zachęca ono do spróbowania. Dania były smaczne i dobrze doprawione. Plusem takiego bufetu jest możliwość spróbowania różnych dań w małych ilościach. Zdecydowanie na plus :)
Paszko: Wyżerka była wielka, mieliśmy skromnie skosztować za pierwszym razem - bo była to nasza kolacja - nie udało się, był drugi obiad. Wszystkiego po trochę w azjatyckim smaku, więc kto jest spragniony wegańskiej kuchni wschodu, znajdzie coś na siebie. Danie nie były za ostre, to akurat dla mnie minus, były naturalne smakowo, jak to w takich obsługaczach, ale nie były też bardzo nijakie. Najeść się można porządnie i to za niewielkie pieniądze.
Za drugim razem zamówiliśmy zupę szpinakową oraz wrapsa, a na deser ciasto. Było smacznie :)
PLEVEL
Praga, ul. Jindřišská 901/5
Na końcu odwiedziliśmy wegański lokal PLEVEL. Knajpka ta ma również więcej niż jedną siedzibę. Zaszliśmy tam po długim zwiedzaniu Pragi i byliśmy już bardzo głodni. Powiem tylko tyle, że wyszliśmy najedzeni do syta :)
Maugo: zamówiłam burgera portobello, który jak się okazało, zamiast tradycyjnej bułki ma dwa duże pieczarkowe kapelusze (koszt 190 CZK). W środku były świeże warzywa i dip musztardowy. Całość podawana była z grillowanymi ziemniakami i sosem śliwkowym z chili. Porcja była bardzo duża, a całość naprawdę smaczna. Ciekawe zestawienie smaków, estetyczny wygląd - wszystko to zachęcało do zjedzenia tego niecodziennego burgerka :)
Paszko: Zamówiłem czeską specjalność w wegańskim wydaniu, czyli Old Bohemian style - a tam były knedliczki podane z seitanem zrobionym a'la wołowina podane z sosem śliwkowo jabłkowym (koszt 175 CZK). Rok temu jak jeszcze jadłem mięso, zamówiłem podobne danie, z tym że ze smażoną kapustą białą i czerwoną. Danie były ogromne i zniszczyło mnie strasznie. W tym przypadku było podobnie. Seitan był świetnie zrobiony i chciałbym umieć sam takie cudo stworzyć. Knedliczki bez szału - czyli czeski standard. Sos bardzo słodki i zdecydowanie go za dużo i szkoda, że wegańska restauracja, mimo czeskich korzeni, nie podała żadnego bukietu surówek czy czegoś zielonego :)
Podsumowując - weganie w Pradze nie zginą, to jest pewne! Mnogość knajp i bogaty asortyment w sklepach zdecydowanie zachęcają do odwiedzenia. No i oczywiście wspaniałe praskie zabytki i widoki! My na pewno jeszcze tam wrócimy i będziemy testować nowe miejsca! :)
MAITREA
Praga, ul. Týnská 6Pierwszy lokal, jaki odwiedziliśmy to MAITREA - wegetariańska knajpa, ale z wegańskimi opcjami. Fajne jest to, że w karcie wszystkie dania są dokładnie oznaczone które wegańskie, które nie, podane są również wszelkie alergeny występujące w danym daniu). Z dość bogatego menu wybraliśmy danie dnia, czyli "flaki" z boczniaków oraz zapiekanka z makaronem, tempehem, tofu i brokułami (koszt 115 CZK).
Maugo: zupa była smaczna i dobrze doprawiona, zaś drugie danie nie powalało. Było nawet smaczne, ale makaron gdzieniegdzie był twardy, a całe dania trochę suche. Ogólnie bez szału.
Paszko: Mi zupa bardzo smakowało, grzybne flaczki, duża ilość kuminu robiły robotę. Drugie danie przypominało nieco łazanki z bigosem i smakowo było naprawdę w porządku, plus za dobry smak słonego sera, minus za przypiekany i suchy makaron, ale zdaję sobie sprawę, że to danie dnia i wszystko leży w dużym garze :) Jednak za taką ceną oferta warta pokuszenia się.
Zamówiliśmy również zielone curry z wegańskimi "krewetkami" z mleczkiem kokosowym i warzywami, podawane z limonką i ryżem (koszt 180 CZK). "Krewetki" wegańskie wyglądem i fakturą przypominały te prawdziwe.
Maugo: wegańskie "krewetki" wyglądem wywarły na mnie takie wrażenie, że aż zrezygnowałam z ich konsumpcji, bo zbyt przypominały te prawdziwe. Zjadłam za to curry z ryżem, które okazało się pieruńsko ostre, ale mimo wszystko smaczne.
Paszko: Wyglądam przypominały krewetki, smakowo z tego co ja jeszcze pamiętam już trochę mniej. Faktycznie zielone curry było piekielnie ostre i takie chyba miało być do łagodnych bezsmakowych krewetkowych form, ale za taką ceną mogliśmy znaleźć i kupić coś lepszego. Maugo nie dodała, że wszystko zapijaliśmy piwem z promilem cannabis, innego knajpa nie oferowała :)
LOVING HUT
Praga, ul. Na Poříčí 25
Później zawitaliśmy do sieciówki, jaką jest Loving Hut. Ich lokali w Pradze jest kilka, adresy znajdziecie na podanej wcześniej mapce.
Jedliśmy tam dwa razy, jednak za drugim razem byliśmy w takim pośpiechu, że nie zrobiliśmy fotek.
Loving Hut ma formę otwartego bufetu, z którego wybieramy interesujące nas potrawy. Cena za 100 g wynosi 24 CZK. Od godziny 18 do 20 jest taniej o 20%. Za pierwszym razem próbowaliśmy prawie wszystkiego w małych porcjach - springrollsy, wegański gulasz, pakorę, sos z tofu, warzywa, makaron itp. Na talerzu jest totalny misz-masz. Nabraliśmy tego na tyle dużo, że nie daliśmy rady wszystkiego zjeść.
Maugo: Wybór jedzenia jest bardzo duży, wyglądem również zachęca ono do spróbowania. Dania były smaczne i dobrze doprawione. Plusem takiego bufetu jest możliwość spróbowania różnych dań w małych ilościach. Zdecydowanie na plus :)
Paszko: Wyżerka była wielka, mieliśmy skromnie skosztować za pierwszym razem - bo była to nasza kolacja - nie udało się, był drugi obiad. Wszystkiego po trochę w azjatyckim smaku, więc kto jest spragniony wegańskiej kuchni wschodu, znajdzie coś na siebie. Danie nie były za ostre, to akurat dla mnie minus, były naturalne smakowo, jak to w takich obsługaczach, ale nie były też bardzo nijakie. Najeść się można porządnie i to za niewielkie pieniądze.
Za drugim razem zamówiliśmy zupę szpinakową oraz wrapsa, a na deser ciasto. Było smacznie :)
PLEVEL
Praga, ul. Jindřišská 901/5
Na końcu odwiedziliśmy wegański lokal PLEVEL. Knajpka ta ma również więcej niż jedną siedzibę. Zaszliśmy tam po długim zwiedzaniu Pragi i byliśmy już bardzo głodni. Powiem tylko tyle, że wyszliśmy najedzeni do syta :)
Maugo: zamówiłam burgera portobello, który jak się okazało, zamiast tradycyjnej bułki ma dwa duże pieczarkowe kapelusze (koszt 190 CZK). W środku były świeże warzywa i dip musztardowy. Całość podawana była z grillowanymi ziemniakami i sosem śliwkowym z chili. Porcja była bardzo duża, a całość naprawdę smaczna. Ciekawe zestawienie smaków, estetyczny wygląd - wszystko to zachęcało do zjedzenia tego niecodziennego burgerka :)
Paszko: Zamówiłem czeską specjalność w wegańskim wydaniu, czyli Old Bohemian style - a tam były knedliczki podane z seitanem zrobionym a'la wołowina podane z sosem śliwkowo jabłkowym (koszt 175 CZK). Rok temu jak jeszcze jadłem mięso, zamówiłem podobne danie, z tym że ze smażoną kapustą białą i czerwoną. Danie były ogromne i zniszczyło mnie strasznie. W tym przypadku było podobnie. Seitan był świetnie zrobiony i chciałbym umieć sam takie cudo stworzyć. Knedliczki bez szału - czyli czeski standard. Sos bardzo słodki i zdecydowanie go za dużo i szkoda, że wegańska restauracja, mimo czeskich korzeni, nie podała żadnego bukietu surówek czy czegoś zielonego :)
Podsumowując - weganie w Pradze nie zginą, to jest pewne! Mnogość knajp i bogaty asortyment w sklepach zdecydowanie zachęcają do odwiedzenia. No i oczywiście wspaniałe praskie zabytki i widoki! My na pewno jeszcze tam wrócimy i będziemy testować nowe miejsca! :)
Katedra Św. Wita |
Najstarsza knajpa w Pradze "U Krale Brabantskehu". |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz